Bądźmy współczesnymi kronikarzami

Moje wspomnienie o gniewskiej Starówce

Mirosława Przesławska

Jako małe dziecko jeździłam często z rodzicami na różne obchody rocznicowe do Gniewu. Głównie były to święta 1 Maja i Zielone Świątki. W tych dniach Starówka była ładnie udekorowana, a z balkonu ratusza przemawiali różni oficjele. Wokół Starówki było pełno straganów z różnymi towarami, które można było kupić. Mnie najbardziej utkwiło w pamięci to, że każdy uczestnik pochodu pierwszomajowego dostawał pyszną bułkę z parówką na ciepło ze stoiska mojego ojca, który był rzeźnikiem w Piasecznie.

Czytaj całość - kliknij

  

Do dziś pamiętam smak napoleonek…

Bożena Chmielecka

Nie jestem rodowitą gniewianką. Pochodzę z Nowej Cerkwi koło Pelplina. Tam się wychowałam, skończyłam szkołę podstawową. Później pracowałam w Gospodarstwie Rolnym w Borkowie. W tamtych czasach w zakładzie organizowano dla pracownic i żon pracowników Dzień Kobiet. Pamiętam, że był to chyba rok 1963 - śnieżna i mroźna zima, szosa zasypana po kolana, żaden pojazd nie przejedzie. A my z koleżanką jechałyśmy

z woźnicą saniami w dwa konie po ciasto do cukierni państwa Szczecińskich w Gniewie. Cukiernia mieściła się naprzeciwko ratusza na starówce. Wcześniej nie miałam okazji bywać w Gniewie i nie znałam miasta.

Czytaj całość - kliknij

    

Cieszę się, że urodziłam się i mieszkam w Gniewie   

Elżbieta Zielińska

Jestem rodowitą gniewianką. Moim domem rodzinnym, w którym spędziłam całe dzieciństwo, był budynek przy ul. Sobieskiego 2. Obecnie znajduje się tu zakład fryzjerski „Brygidka”. Stare Miasto jest mi więc bardzo bliskie. W tamtych czasach tętniło życiem.

Na rynku z koleżankami grałam w klasy, gumę, berka, zaś z kolegami grałam w noża i klipę.

            Zimą zjeżdżało się na sankach z góry ulicy Sobieskiego, aż do samego rynku.  Wtedy takie zjeżdżanie było bezpieczne, ponieważ tylko sporadycznie jeździły tam samochody.

Na Rynku odbywały się różne imprezy i zabawy z okazji świąt narodowych. Ludzie tańczyli
i bawili się do taktów muzyki granej na żywo przez gniewskie kapele, np. „Błękitne Bluzy”.

Czytaj całość - kliknij

  

Gniew jest piękny!!!

     Moje pierwsze wspomnienie o Gniewie to zakupy w tym mieście z moją Mamą. Pamiętam to tak: idziemy – ja i moja Mama, która w pewnej chwili mówi: ”Chodź, idziemy pod leby na sznekę z glancem”. Piekarnia należała wtedy do państwa Soleckich i znajdowała się na Placu Grunwaldzkim. Jej piękny wystrój i staroświeckie stoliczki cieszą nasze oczy do dzisiejszego dnia. Tak zaczęła się moja znajomość z Gniewem.

Gdy kończyły się leby, idąc prawą stroną na rogu znajdował się sklep z butami, kawałek dalej – po schodkach usytuowana była wylęgarnia kurcząt (obecnie Foto-Frost). Natomiast naprzeciw był sklep z rybami, gdzie królował pan Ossowski. Idąc dalej, po lewej stronie Placu była i jest do dzisiaj, pompa – wtedy jeszcze kompletna i działająca. Naprzeciw pompy, po drugiej stronie ulicy mieścił się sklep z pamiątkami pani Grzegorczyk. Obok był zakład szewski pana Szenfelda, a krok dalej – następny szewc pan Nyk. No i oczywiście kasa biletowa PKS oraz Bank Spółdzielczy. Naprzeciw kasy był przystanek PKS i postój taksówek. Po drugiej stronie – na rogu znajdował się sklep rzeźniczy, a dalej piekarnia pana Szczecińskiego, która kusiła klientów pysznymi lodami. Dzisiejsze lokum Powiatowej
i Miejskiej Biblioteki Publicznej oraz redakcji „Nowin Gniewskich” to tzw. małe leby. Mieściła się tam pasmanteria i sklep z materiałami. W centralnej części rynku – oczywiście ratusz – piękny i majestatyczny. Natomiast obok, w lewo stała fontanna, której, niestety, już nie ma.

Stary, piękny Gniew, tym piękniejszy, gdyż dobrze znany i związany z moją młodością. Spacer po gniewskich uliczkach budzi wiele wspomnień i wzruszeń, napawa sentymentem
i dumą.

Regina Łabuńska

Gniew - Stare Miasto.

Wspomnienia

Pierwsze moje wspomnienia o Gniewie wiążą się już z dorosłym życiem w latach 70-tych XX wieku.

Przyjechałam tutaj z rodziną, aby zamieszkać jedynie chwilowo, na krótko – lecz stało się inaczej. Po kilku już miesiącach pobytu odczułam działanie łagodnego, balsamicznego klimatu. Moje dzieci szybko zdrowiały, a i ja czułam się bardziej zrelaksowana. Szybko zaczęłam poznawać miasto i jego mieszkańców, a widok, jaki roztaczał się wokół, wprowadzał mnie w zachwyt i zadumę. Ruiny potężnego zamku, kształtne kamieniczki Starego Miasta i leniwie płynące rzeki obok wzniosłego wzgórza pobudzały moją wyobraźnię. Chciałam zostać na dłużej.

Następne lata mojego pobytu w Gniewie sprawiły, że powoli odkrywałam inne tajemnice miasta, poznawałam również jego historię. W późniejszym okresie, już jako przewodnik turystyczny, oprowadzałam wycieczkowiczów szlakiem najstarszych miejsc, murów obronnych miasta, wąskich, mało odwiedzanych uliczek. Zwiedzający zatrzymywali się w zadumie, podziwiając piękno Starego Miasta. Zagraniczni turyści twierdzili, że w Gniewie „czas zatrzymał się w zachwycie”.

Miasto moje zaskakuje mnie nadal. Dzięki pracy jego mieszkańców pięknieje coraz bardziej.

W pamięci pozostało wiele pięknych obrazów. Niektóre z nich zostało utrwalonych w fotografiach, stanowiących załącznik do wspomnień: występy chóru „Halka”, w którym przed laty śpiewałam, święto „Solidarności”, historyczna uroczystość z okazji rocznicy nadania Gniewowi praw miejskich oraz atrakcja przyrodnicza – kwitnąca w 1997 r. agawa.

Galeria zdjęć - kliknij

Danuta Goździkowska